Gdyby ktoś z moich studentów się dowiedział, co czasami obserwuję, jakie chwytam momenty z ich zachowania, wpadliby w szałcie. Mam dwie wspaniałe grupy: poziom podstawowy oraz poziom zaawansowany. Obydwie są miłe, a jednak obydwie doprowadzają mnie do myśli, że nie jest pedagogiem, że nie mogę z całego serca przekazywać wiedzę. Męczy mnie tęsknota za czymś większym, niż zwykła praca nauczycielska, jakby tego miało sięwstydzić, jakby bycie nauczycielem jedynie co wskazuje na to, że nie stać ci na coś poważnego.

Gdzie zapodziała moja chęć życia?! Gdzie, kurwo, gdzie...Po co to wszystko było z wierszami i konkursami, aby teraz tłumaczyć teksty o chorobie neuronu ruchowego, aby przyglądać się tym ciałom i mękom, czemu akurat ja, a nie ktoś inny. Wiem, że na każdym zebraniu ktoś musi zacząć pierwszy, ale kurwa czemu ja.